Bieszczady mnie porażają swym ogromem, potęgą przyrody, urodą. Dużo jeżdżę po świecie. Poznaję egzotyczne zakątki, nowe gatunki zwierząt i roślin, potrawy, przyprawy, ludzi. Znikam na samotne wyprawy w dżunglach Azji, odludnych zakątkach Himalajów, australijskim interiorze czy bezludziu Skandynawii. Na krótkie wyprawy zwykle wybieram rozlewiska Biebrzy, Puszczę Knyszyńską lub Białowieską albo dolinę Bugu. W Bieszczady nie da się pojechać na krótko. Bo daleko, bo trzeba się przygotować na zmienną pogodę, a przede wszystkim dlatego, że ich nie znam. I że mam do nich ogromny respekt.
Cały artykuł w magazynie "Bieszczadnik" nr 3.
[wersja papierowa]