Rozmowa z Ryszardem "Prezesem" Krzeszewskim, hodowcą konii i przewodnikiem turystycznym.
– Środek sezonu, nie ma czasu na dłuższy oddech, a ja zawracam głowę...
– Damy radę, choć przyznaję, że latem doba mogłaby być dłuższa. Mnóstwo zajęć przy obsłudze turystów, dużo pracy przy koniach i w gospodarstwie agroturystycznym. Na szczęście uzupełniamy się z Joasią, moją żoną.
– Jeśli dobrze liczę, to już ponad dwadzieścia lat wspólnego życia.
– Nawet trochę więcej. Aż trudno uwierzyć, jak szybko to przeleciało. Niekiedy mi się zdaje, jakby nasza wspólna przygoda zaczęła się wczoraj.
– Jak mieszczuchy z Łodzi znalazły się w Bieszczadach?
(...)
Cały artykuł w magazynie "Bieszczadnik" nr 1.
[wersja papierowa] [wersja elektroniczna]