W Bieszczadach nie robi się „czystych”, jednorodnych miodów, bo brakuje dużych obszarów upraw. Najczęściej mamy do czynienia z produktami wielokwiatowymi oraz właśnie spadziowymi. Ten ostatni rodzaj miodu uznaje się za najszlachetniejszy i określa czasem mianem królewskiego bądź papieskiego.
Cały artykuł w magazynie "Bieszczadnik" nr 3.
[wersja papierowa]